[vc_row][vc_column][vc_column_text]Właściwie o derbowym pojedynku Chrobrego z Zagłębiem można by napisać tylko kilka zdań… Było jak zawsze. Były emocje, dużo emocji. Był zacięty mecz – bramka za bramkę. I jak prawie zawsze był horror, bo wszystko zdecydowało się na jakieś 4 sekundy przed końcową syreną.
W hali przy Wita Stwosza w Głogowie emocje wisiały w powietrzu już podczas rozgrzewki, choć oczywiście wtedy jeszcze nic specjalnego się nie działo. Ale to taki mecz, kiedy gorąco pod dachem hali robi się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Po nim atmosfera gęstniała z każdą minutą, z każdą bramką. A tych na początku spotkania nie było za wiele. Wynik otworzył Sadowski, który w tym meczu trafił 10 razy i był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Dla Zagłębia rzucił z karnego Przysiek – z 8. trafieniami najskuteczniejszy gracz Zagłębia. Po 5. minutach gry i trafieniach Klingera i ponownie Przysieka, zrobiło się po 2. i później przez kilka dobrych minut bramki nie padały. Tu podkreślić trzeba świetną postawę obu bramkarzy. W Chrobrym mecz sezonu rozegrał Stachera, w bramce gości świetnie spisywał się Skrzyniarz, ale i Małecki. Oba zespoły postawiły też na mocną obronę.
Później bramki padały bardziej systematycznie, ale wymiana ciosów była naprzemienna. Gospodarzom udało się odskoczyć na 3. bramkowe prowadzenie, i to w momencie, kiedy grali w osłabieniu. Zagłębie nie rzuciło jednak rękawicy i przede wszystkim dzięki dobrej dyspozycji Mollino na przerwę oba zespoły schodziły z remisem.
Przy stanie 14:14 mecz zaczynała się właściwie od nowa. Znów świetnie grali bramkarze. Znów początek był wyrównany, ale już po 9. minutach gry goście prowadzili 3. trafieniami. Było nerwowo, choć do końca meczu czasu było sporo. Chrobry potrzebował 4. minut, aby doprowadzić do remisu i trafieniem Klingera objąć prowadzenie. Mecz się rozkręcał. Im bliżej było mety, tym bardziej rosły emocje. O krok bliżej od zwycięstwa byli goście. Trzymali 1-2. bramkowe prowadzenie, ale gospodarze zostawili sobie decydujące akcje na samą końcówkę spotkania. Nie mylił się duet Sadowski-Kubała, bramkę dołożył Krzysztofik i w 60. minucie było po 29. W głogowskiej hali właściwie nikt, oprócz stolika sędziowskiego, nie siedział. Choć czas wcale nie zwolnił, to chyba wszystko działo się jak w zwolnionym na filmie tempie. Piłkę mieli goście i całkiem sporo went, aby rozegrać akcję i zapewnić sobie zwycięstwo. Chrobry miałby wtedy niewiele czasu, aby doprowadzić do remisu, ale w ataku sfaulował Mrozowicz. Trener Cieślikowski od razu wziął czas. 46 sekund dzieliło oba zespoły od końcowej syreny. Chrobry rozgrywał piłkę ostrożnie, bo przecież w ostateczności taki wynik dawał możliwość rozstrzygnięcia meczu w karnych. Jak okazało się chwilę później, co zresztą na konferencji potwierdzili Cieślikowski i Kubała, pomysł był całkiem inny… Chrobry rozgrywał długo, a kiedy zegar pokazywał jakieś 7-8 sekund do końca piłkę dostał Kubała. To był chyba najdłuższy lot Wiktora w życiu, chyba też w hali na tę małą chwilę zrobiło się cicho. Kiedy na zegarze było 59 minut i 56 sekund piłka załopotała w siatce lubińskiej bramki i już wszystko było jasne. Chrobry wygrał derby, wybuchła ogromna radość, a na konto głogowian wpadły 4. punkty. Ten mecz pokazał, jak piękna jest piłka ręczna.
KS SPR Chrobry Głogów – MKS Zagłębie Lubin 30:29 (14:14)
Chrobry: Stachera, kapela – Płócienniczak, Sadowski 10, Klinger 5, Babicz 1, Tylutki 1, Biegaj 2, Orpik, Krzysztofik 3, Kubała 7, Rydz 1
Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz – Stankiewicz, Bondzior 2, Przysiek 8, Kużdeba , Mrozowicz 3, Pawlaczyk, Szymyślik 2, Czuwara 4, Pietruszko, Moryto 5, Dawydzik, Da Silva Mollino 5[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/YAAp7NyDOFE”][/vc_column][/vc_row]