Zawsze trzeba mieć nadzieję – zawsze trzeba walczyć. Dzisiaj też mieliśmy nadzieję i też walczyliśmy. Vive okazało się jednak silniejsze i lepsze… 21 bramek lepsze.
Gospodarze pokazali, kto rządzi na kieleckim parkiecie już w pierwszych minutach spotkania. W 6. minucie prowadzili 6:2, a cztery minuty później było już 10:4. Najczęściej do bramki Chrobrego trafiał Karalek. W naszej ekipie najczęściej bramki rzucał Tilte – 3 trafienia, ale było to zdecydowanie za mało. Vive ustaliło zwycięzcę spotkania jeszcze przed końce pierwszej części meczu. Osiem trafień z rzędu, przy ani jednej bramce Chrobrego dało gospodarzom przewagę, jakiej nie odrobiłby żaden klasowy, europejski zespół.
Druga połowa meczu nic nie zmieniła. kielczanie świetnie bronili, skutecznie kontrowali i z każdą minutą podwyższali prowadzenie. Dla nas ponowie najczęściej trafiał Tilte, razem 9 w całym meczu – żaden z zawodników tego spotkania nie rzucił tylu bramek! Może przegrana byłaby mniejsza, gdyby na boisko mogli wejść Sadowski, Klinger, Orpik i Bekisz- wszyscy troje leczą urazy po pojedynku z Gwardią.
Wracamy więc do domu z nie przynoszącym nam chluby wynikiem, ale już nie możemy oglądać się za siebie. Za tydzień mecz z Energą MKS Kalisz i jak tylko złapiemy oddech po trudach w Hali Legionów musimy zacząć skupiać się na tym spotkaniu.
PGE VIVE Kielce – SPR Chrobry Głogów 46:26 (25:13)
PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović 1, Karacić 2, A. Dujshebaev 1, Pehlivan 6, Jachlewski 7, Janc 5, Lijewski 2, Moryto 6, Fernandez 6, D. Dujshebaev 1, Karalek 7, Guillo 3
SPR Chrobry Głogów: Stachera, Zapora – Grabowski 5, Zdobylak 1, Babicz, Przysiek, Tylutki, Tilte, Jamioł 2, Krzysztofik 4, Buinenko 3, Makowiejew 2